Werze powszechnego dostępu do internetu, dynamicznie rozwijających się mediów społecznościowych i nieustającego głodu informacji, granica między konstruktywną krytyką a cyfrową przemocą coraz częściej ulega zatarciu. Jednym z najbardziej jaskrawych i niebezpiecznych przejawów tej tendencji są tzw. hejt page (HP) – strony, profile lub grupy w mediach społecznościowych celowo stworzone w celu upokarzania, oczerniania, wyśmiewania lub publicznego linczowania konkretnych osób, grup społecznych czy środowisk. Choć z pozoru mogą wydawać się „nieszkodliwymi memami” lub „żartem środowiskowym”, ich wpływ na zdrowie psychiczne, życie zawodowe i społeczne ofiar bywa druzgocący.
Autor: Ilona Adamska
Ilona Adamska
Wyobraź sobie, że wchodzisz na scenę pełną ludzi. Nie znasz ich, ale wiesz, że patrzą na Ciebie z uwagą. Część z nich bije brawo, ktoś krzyknie: „Świetnie, tak trzymaj!”. Ale nagle, z końca sali, ktoś rzuca Ci butem. Nie masz czasu się bronić, bo zaraz leci kolejny – tym razem kamień. I choć większość widzów milczy, nie możesz ich rozróżnić od tych, którzy właśnie podnoszą rękę, by cisnąć w Twoją stronę kolejnym oskarżeniem, kpiną czy złośliwością.
Hejt, szczególnie w mediach społecznościowych, stał się w ostatnich latach zjawiskiem na tyle powszechnym, że niemal każdy użytkownik internetu spotkał się z nim w jakiejś formie. Hejtowanie, mimo że jest bolesne i destrukcyjne, stało się dla niektórych narzędziem wyrażania swoich frustracji i negatywnych emocji, co niestety wpływa na jakość debaty publicznej i relacje międzyludzkie.