Tak wprost z ekranów naszych telefonów witają nas TikTokowi twórcy publikujący treści pod hasztagami #deinfluencing czy #deinfluencer. Nowy trend szturmem opanował For You page, stając naprzeciw influencerskim współpracom, kodom zniżkowym i niekończącej się liście MUST haves, aktualizowanej częściej niż zawartość portfela ich odbiorców – lawina niepolecania, niekupowania i głośnego „nie” mówionego nadkonsumpcji i nadprodukcji, napędzana ogromnym budżetem na marketing. Ale czy na pewno?
W tym artykule przyjrzymy się z bliska zjawisku deinfluencingu, które stało się trendem. Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, jak deinfluencing wpływa na decyzje zakupowe konsumentów i co to oznacza dla branży e-commerce.
Czym jest deinfluencing?
Najkrótszą i jedną z najbardziej trafnych definicji podaje Stephanie Hayes w zbiorze esejów
Be Serious:
„...deinfluencing jest zjawiskiem przeciwstawnym do influencingu. TikTokerzy dzielą się opinią na temat viralowych produktów, których w rzeczywistości nie polecają”1.
Ten rosnący trend jest bezpośrednią odpowiedzią na niekończący się zalew produktów MUST HAVE polecanych przez influencerów zajmujących się urodą i lifestylem. Według ich społeczności w tej chwili powinieneś posiadać kubek termiczny Stanley, chłodzący masażer do twarzy i odzież modelującą SKIMS. Produkty te mogą okazać się nieaktualne w przyszłym miesiącu lub już za tydzień – w zależności od trendów.
#TikTokMadeMeBuyIt
Aby lepiej zrozumieć fenomen deinfluencingu, cofnijmy się do 2022 r. Jakim tagiem opatrzony był wtedy co drugi branżowy tytuł? Media zajmujące się platformami społecznościowymi prześcigały się w doniesieniach na temat
#TikTokMadeMeBuyIt...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 5 wydań magazynu "Social Media Manager"
- Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
- Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych
- Dostęp do czasopisma w wersji online
- ...i wiele więcej!