Social media. Niebo czy piekło wydawców sieci afiliacyjnych?

Social Media

Zarabianie w mediach społecznościowych — niegdyś rarytas zarezerwowany wyłącznie dla influencerów, dziś chleb powszedni zwykłego Kowalskiego. Kto lub co za tym stoi? Marketing afiliacyjny, który z roku na rok zyskuje na popularności. Zapraszam na krótki przewodnik po świecie afiliacji i zarabiania online.

Choć o pandemii koronawirusa nikt już słyszeć nie chce, nie można odmówić jej jednego – rozwoju rzeczywistości wirtualnej, w której i Ty, i ja, i każdy inny śmiertelnik spędzamy długie godziny, poszukując produktów i usług dopasowanych do indywidualnych potrzeb. Z pomocą przychodzi afiliacja.

POLECAMY

Zacznijmy od definicji

Marketing afiliacyjny to specyficzna gałąź marketingu internetowego, w której działania promocyjne delegowane są na licznych partnerów (tzw. wydawców), których reklamodawca, czyli marka, opłaca w modelu „za efekt”. W dużym skrócie afiliacja polega więc na promowaniu mniej lub bardziej znanych marek, a właściwie oferowanych przez nie produktów i usług. Osoba, do której należy to zadanie, to wspomniany wcześniej wydawca sieci afiliacyjnej. Marka to reklamodawca, a pośrednikiem tego procesu jest sieć afiliacyjna taka jak MyLead, na przykładzie której będziemy opierać się w tym artykule.
Jak już ustaliliśmy, zadaniem osoby zarabiającej na afiliacji jest pozyskanie klienta dla reklamodawcy i przekonanie go do zakupu, rejestracji czy chociażby pobrania aplikacji. Ograniczony pewnymi restrykcjami ze strony marki może on wykorzystywać szereg możliwości zaproszenia konsumenta do podjęcia akcji. Jakie są najpopularniejsze z nich? W topowej trójce znajdują się płatne działania w wyszukiwarkach, prowadzenie własnych stron www oraz oczywiście media społecznościowe, których to szereg stale aktualizowanych funkcji pozwala na precyzyjne dotarcie do klienta. Z tej ostatniej możliwości korzystają zwłaszcza początkujący wydawcy, których zachęca możliwość monetyzacji często rozwiniętych profili na TikToku, Instagramie czy Pintereście. Ale czy zarabianie w social mediach rzeczywiście wiąże się z nieograniczonym dopływem gotówki? No cóż, nie zawsze bywa kolorowo.
 

Rys. 1. Schemat procesu marketingu afiliacyjnego. Źródło: MyLead


Jak zachęcić społeczność?

O afiliacji przeczytałeś na Instagramie czy Facebooku, do spróbowania zachęciła Cię możliwość zarabiania wprost z własnego łóżka, dołączyłeś już nawet do sieci afiliacyjnej i… utknąłeś. To jeden z najczęstszych scenariuszy. Bo, mimo że z platform, takich jak te wymienione nieco wyżej, korzystamy każdego dnia, nikt z nas nie zastanawia się, w jaki sposób zamienić je w źródło wartościowych informacji o produktach wartych kupienia. I tu, Drogi Czytelniku, muszę wyprowadzić Cię z błędu.
Zastanów się, ile razy w ostatnim miesiącu poleciłeś znajomym ulubioną markę płatków śniadaniowych, szamponu czy butów do biegania. Polecanie mamy we krwi i robimy to naprawdę często. Nie zawsze jednak otrzymujemy za to pieniądze.
 

Rys. 2. Jak promować w social mediach. Źródło: MyLead


Do potencjalnego klienta możesz dotrzeć za pośrednictwem wiadomości prywatnej, wpisu na fanpage’u, komentarza w grupie tematycznej, stories czy promowanego posta. A to zaledwie kilka z setek możliwości.
Wyobraź sobie, że Twój znajomy poszukuje dobrej jakości ciuchów sportowych, bo jakimś cudem przeoczył styczniowe promocje i na siłownię zapisał się dopiero teraz. Tak się składa, że całkiem niedawno Ciebie również interesował ten temat i masz do polecenia zestaw do treningu marki X, o którym żywo opowiadasz koledze. Podajesz nazwę marki, numer referencyjny ubrań i wymieniasz kilka zalet. Na tym koniec. Ta historia może mieć jednak inne zakończenie. Po opowiedzeniu koledze o tych świetnych, oddychających koszulkach i ultrawygodnych spodniach podsyłasz mu link do sklepu internetowego, na którym je kupiłeś, a on – wierząc każdemu Twojemu słowu – zamawia sobie identyczny zestaw. Znajomy korzysta z przesłanego przez Ciebie linku, a na Twoje konto spływa określony procent od transakcji. Gratulacje! Udało Ci się zarobić pierwsze pieniądze bez wychodzenia z domu.
Afiliacja to jednak nie tylko polecanie produktów znajomym, ale również, a może przede wszystkim, docieranie do nieznanych nam osób, a w tym celu media społecznościowe sprawdzają się doskonale. Wykorzystując je, musisz pamiętać, że choć są świetnym kanałem komunikacji, nie należą do Ciebie, a ich właściciele wypracowali szereg reguł, których Ty, jako osoba z nich korzystająca (niezależnie od celu), musisz przestrzegać.
 

Rys. 3. Schemat działania narzędzia HideLink. Źródło: MyLead


Jak wycisnąć najwięcej z social mediów?

Każda akcja promocyjna, większa lub mniejsza, ma określone cele. Afiliacja nie jest tu wyjątkiem. Twoim celem może być np. skłonienie klienta do dokonania zakupu, przejścia określonej liczby poziomów w grze mobilnej, wypełnienie formularza rejestracyjnego, założenie konta na portalu itd. Uświadomienie sobie celu, pozwoli Ci podjąć szereg dalszych decyzji, które będą rzutowały na (miejmy nadzieję) udaną promocję. Gdy będziesz to mieć za sobą, pora na kolejne kroki.

  1. Ustal grupę odbiorców
    Jeśli oferta skierowana jest do wszystkich, nie trafia do nikogo. 
    To zasada stara jak świat. Wyodrębnienie idealnej grupy odbiorców to kluczowy element udanej kampanii. Nie chcesz chyba, żeby Twoje treści trafiały do osób nimi niezainteresowanych. Podczas identyfikacji grupy docelowej zastanów się, jaki byłby Twój idealny klient – skąd pochodzi, jakiej jest płci, ile ma lat, czym się interesuje… – odpowiadając na te pytania, stworzysz profil osób, do których powinny docierać publikowane przez Ciebie materiały.
  2. Wybierz właściwe medium
    To, gdzie będziesz promować, zależy w głównej mierze od kategorii programu partnerskiego i jego rodzaju. Niektóre kanały sprawdzają się lepiej lub gorzej w zależności od tematyki danej kampanii. I tak programy e-commerce dobrze sprawdzą się na Facebooku, Instagramie czy TikToku, promocja portali randkowych na Snapchacie czy Telegramie, a gier – na YouTubie czy Twitchu. Dobór odpowiedniego kanału może okazać się istotnym elementem sukcesu, dlatego warto poświęcić na niego chwilę lub dwie.
  3. Nie spamuj
    Zdarza się, że rozentuzjazmowany, początkujący wydawca zalewa tablice swoich znajomych linkami afiliacyjnymi. Nie idź w jego ślady. Nie ma nic gorszego niż nachalna sprzedaż, której to przykładem jest właśnie takie zachowanie. Pamiętaj – umiar jest najważniejszy.
  4. Twórz natywne treści
    Dobrego wydawcę poznasz po tym, że umie się jednocześnie wyróżnić i wtopić w tłum. Treści przez niego tworzone doskonale imitują te publikowane przez użytkowników danego medium. Im lepiej zrozumiesz specyfikę wybranego portalu, tym bardziej naturalny content zaserwujesz swoim potencjalnym klientom i nie będziesz z daleka wyglądać jak osoba, która chce im coś sprzedać za wszelką cenę.
  5. Maskuj linki
    To nie tak, że social media Cię nie lubią. Nie przepadają natomiast za linkami afiliacyjnymi i choć dla niektórych może się to wydawać ogromnym utrudnieniem, afiliacja wypracowała swoje sposoby radzenia sobie z uciążliwymi botami portali. Oferowanym przez MyLead rozwiązaniem jest HideLink – cloaker, o którym przeczytasz niżej.

Jak działa HideLink?

Jak wspomniałam, systemy sprawdzające lub, w dużym skrócie, internetowe boty konkretnych portali dbają o to, by zasady ich społeczności nie zostały naruszone. Wśród nich znajdują się często różnego rodzaju zakazy (w tym m.in. zakaz promowania treści uznawanych przez dany portal za nieodpowiednie, np. związanych z promocją treści randkowych). Jeżeli więc interesuje Cię promocja linków afiliacyjnych w social mediach, HideLink jest dla Ciebie.
System HideLink działa w oparciu o kilka elementów. Jednym z nich jest tzw. safe page. To innymi słowami landing page użytkownika MyLead – strona, na którą w pierwszej chwili trafia każdy, kto kliknie promowany przez wydawcę link. Aby móc skorzystać z tego narzędzia, potrzebujesz zatem własnej domeny i hostingu. A po co to wszystko? Realny użytkownik jest bezpośrednio przekierowywany na stronę konkretnego reklamodawcy. Co jeśli z linku „skorzysta” bot? Pozostanie on na stronie typu safe page. Dzięki temu po pierwsze nie będziesz mieć problemów z publikacją postów czy komentarzy zawierających linki, a po drugie – ich żywotność będzie znacznie wydłużona. Więcej o tym narzędziu znajdziesz na blogu MyLead.

Niebo czy piekło?

Z jednej strony social media dają ogrom możliwości i wydają się wręcz naturalną drogą, gdy mowa o promocji programów afiliacyjnych, z drugiej zaś posiadają ograniczenia, które, choć możliwe do obejścia, mogą zniechęcać. Chcąc więc określić, czy są niebem, czy piekłem wydawców sieci afiliacyjnych, odpowiadam, że w serialu „The Good Place” trafiłyby do Środkowego Miejsca. I piszę to z pełną premedytacją. Kto wie, być może wkrótce, wraz ze stale zwiększającą się popularnością marketingu afiliacyjnego, specjaliści social mediów zwrócą uwagę na rosnące potrzeby wydawców. W końcu ogromna część działań marketingowych realizowana jest właśnie przez partnerów sieci afiliacyjnych.
Dopóki tak się jednak nie stanie, wydawcom polecić mogę, by się nie poddawali, testowali różne rozwiązania, w tym te, pokroju HideLinka, a w razie potrzeby kontaktowali się z supportem i mentorami, którzy podpowiedzą, jak poradzić sobie ze wciąż pojawiającymi się ograniczeniami. 

Przypisy